piątek, 14 października 2011

Od Karpat po Adriatyk, od Dniestru po Dunaj...

Witam Szanownych Wędrowców!
Włóczykijów, przedkładających namiot i dym z ogniska ponad zdobycze współczesnej cywilizacji i hedonistów, nie wstępujących do przybytków luksusu wycenionych na mniej niż pięc gwiazdek. Jak mówi przysłowie: "jeszcze sie taki nie urodził, co by wszystkim dogodził...". Ja jednak spróbuję. I śmiem mniemac, że mam po temu spore szanse.
   Przebyłem długą drogę: od rozdeptanych pionierek ( kiedyś mówiło się tak na buty trampingowe ) i noclegów w krzakach na szlaku, przypadkowej gościny w Dzikich Polach Ukrainy, po wille i hotele w popularnych kurortach. Zabrzmiało trochę kombatancko... Ale nie zrażajcie się: ten blog nie jest wspomnieniem z zamierzchłych czasów, kiedy to rzekomo bywało lepiej. Jest jak najbardziej współczesny. To zapis podróży, często na wariackich papierach, ludzi i miejsc, w które trafiłem  na swej drodze, oraz smaków które kojarzą się z nimi po dziś dzień. Żebyście zaś nie mieli poczucia straconego czasu ( nie nazywam się przecież Marcel Proust ) w każdym poście znajdziecie informacje praktyczne (co, gdzie, jak, za ile ) oraz  moje jak najbardziej subiektywne opinie i przynajmniej jeden przepis kulinarny, który pomoże przywołac na chwilę atmosferę wspomnianych miejsc.No i oczywiście wybór napitków :)
    Zacznę od źródeł, czyli od byłych Austro - Węgier. Nie, nie mam zamiaru przynudzac o bokobrodach Franciszka Józefa.  Po prostu: stamtąd pochodzę, po drugie - byłe imperium jest istną kopalnią wrażeń i atrakcji, zarówno historyczno - krajobrazowych, jak i rozkoszy podniebienia. W tytule posta jasno stoi: od Karpat po Adriatyk, od Dniestru po Dunaj... W tym miejscu muszę jednak zakłócic porządek geograficzny: na początek nic o Wiedniu, nic o Pradze, Krakowie, Lwowie czy Budapeszcie. Popędzimy prosto na południe: do chorwackiej Dalmacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz